piątek, 2 sierpnia 2013

Jabłonna, Kazura, absurdalna ulica i nowe gripy


Trzeba jakiś wstępniak napisać, żeby artykuł miał ręce i nogi. Hmm, co by tu nastukać w te klawisze? Będzie dziś typowo blogowy post, o mnie, moim rowerze i odwiedzanych przeze mnie miejscówkach :) Trafi się też coś śmiesznego, w temacie polskiej myśli budowlanej, i coś smutnego, w temacie niszczenia tras przez mało rozgarniętych troglodytów.

1. Kazurkowe opowieści
Ostatnio jeżdżę na rowerze głównie po warszawskim lesie Kabackim i "Górce Kazurce". Od jakiegoś czasu, poza torem do fourcrossu, jest tam pumptrackowa pętla. Super miejsce do szkolenia techniki. Wpadam tam minimum raz w tygodniu, staram się częściej. Nic tak nie męczy jak kilka pętli po takim torze. Jeździ się bez pedałowania, jedynie odpowiednio dociążając i odciążając rower. Pracują przy tym chyba wszystkie mięśnie, zdecydowanie jest to przyjemniejsze od siłowni, a i frajda jest mega wielka.

02. Pierwszy dzień na kazurkowym pumptracku został uwieczniony :)

Niestety zdarzają się debile, i ostatnio, gdy akurat jeździłem po trasie fourcrossowej, przyjechał tam taki jeden. Nie zgadniecie czym... Jeepem. Tak, samochodem! Pędzę sobie w dół, zbliżam się do ostatniego stolika, a przede mną wyrasta maska samochodu terenowego! Gość zaczął jechać "pod prąd" traski. Gdy zahamowałem i minęło moje osłupienie, zacząłem się z przerysowaną, oburzoną, miną patrzeć typowi przez okno, i zastanawiać się co mu powiedzieć, żeby nie niszczył trasy i sobie stąd pojechał. Niestety (albo i stety) nie jestem żadnym Chuckiem Norrisem, więc nie zdecydowałem się na wyciągnięcie go z samochodu i mocne sponiewieranie... Zresztą później pewnie bym musiał naprawdę być jak Chuck Norris i walczyć z jego ziomkami, po których pewnie by zaraz zadzwonił, jak to mają w zwyczaju tacy łysi panowie w czarnych samochodach ;) Zanim zdążyłem cokolwiek powiedzieć gość się zawinął, pozostawiając po sobie rozryty stolik...

03. Stolik po przejeździe Jeepa

2. Nowe gripy
Czas przejść do przyjemniejszych rzeczy :) Sprawiłem sobie nowe gripy - Sars Lock On :) Stare podarły się jak szmaty, były to takie zwykłe gumy naciągane na kierownicę, standardowy produkt z Commencala. Od kiedy się trochę pokiereszowały, potrafiły się samoistnie przemieszczać. Teraz zdecydowałem się na coś z obejmami, dzięki którym coś takiego nie powinno się dziać. Nie było zbyt dużego wyboru, bo brałem pod uwagę tylko jedną opcję kolorystyczną :) Zobaczymy jak będą się sprawować. Na razie jest ok, ale chyba wolałbym coś grubszego, trzeba będzie poeksperymentować przy następnych zakupach.

04. Gripy Sars Lock on

05. Już na rowerze, i już leciutko zjechane barendy od samego kładzenia roweru.

3. Specialized Pitch, Jabłonna, Akademijna i kręcenie filmu
Jakiś czas temu pisałem o Jabłonnie. Super miejsce, niedawno tam wróciłem, żeby trochę potrenować drobne skoki, polepszyć technikę i mieć jakąś odskocznię od dość nudnego Lasu Kabackiego.

06. Specialized Pitch (photo by Rigor)

Po drodze spotkałem się z Rigorem, i pojeździłem chwilę na jego fullu do Enduro - Specialized Pitch (dziękówa jeszcze raz :). Muszę przetestować jak najwięcej fulli zanim zdecyduję się na zakup swojego. Pitch jest całkiem ok, i to w rozmiarze M, przy moich 184 cm wzrostu. Bardzo długa konstrukcja, w wielu firmach mogłoby to już być L. Jedynie martwi mnie dość krótka podsiodłówka. No i jak wsiadłem z powrotem na swojego Commencala, to poczułem się jakby ważył z 10 razy mniej... Ciężko tutaj o werdykt, no ale nie o tym dziś miałem pisać ;)

07. Jabłonna

08. Chwilę przed zjazdem

Wracając do Jabłonny, to spędziłem tam z pół dnia, zjeżdżając, skacząc i... podchodząc. Nie liczyłem dokładnie, ale na samej kamerce mam kilkadziesiąt skoków z tego wypadu, a nie wszystko nagrywałem, więc wyszalałem się na całego. Nie obyło się bez mrożącej krew w żyłach sytuacji ;) Przy jednym ze skoków spadła mi noga z pedała, akurat gdy byłem w powietrzu, chwilę po wybiciu się. Udało mi się wylądować na jednym pedale i wyratować bez gleby :) Mega się cieszyłem, bo kiedyś prawie każde, chociażby minimalne, zachwianie kończyło się soczystą glebą, a teraz tylko pozostał mały siniak na piszczelu... i ślady po pinach.

09. Lądowanie na jednej nodze

Wszystko jest nagrane na filmie, wejdzie do mojego projektu Single Rider, o którym pewnie mało już kto pamięta, ale to nadal aktualna pozycja w moim życiu. Jabłonna mi się na tyle spodobała, że będzie miała swój epizod w tej amatorskiej produkcji. Zamierzam tam wpaść jeszcze ze 2-3 razy i dokręcić sporo scen.

10. Świetne miejsce do ćwiczenia lądowania na pochyłym terenie. Tu nawet niedolot jest bezpieczny.

Co ciekawe, nie było nawet jednego komara! Ostatnim razem nie można było się zatrzymać nawet na chwilę, a teraz pełny relaks. Może te upały je wykończyły.

11. Przyszły kadr z mojej amatorskiego filmu Single Rider.

Na zakończenie ulica Akademijna w Jabłonnie, która mnie szalenie rozbawiła. Skrzyżowanie, światła, ścieżka rowerowa, przyciski do zmiany światła na żądanie. Wszystko ładne i nowe. Tylko, że brak jest najważniejszego, a mianowicie ulicy :) Sygnalizacja działa, ciekawe czy można tam dostać mandat za przejście na czerwonym? :)

12. ul. Akademijna, Jabłonna

14. To zdjęcie powinno mieć inny numer, ale pominąłem pechową liczbę na wszelki wypadek ;)


Zostań fanem For Funa :) Poczytaj o różnych możliwościach śledzenia nowości na blogu:

1 komentarz:

  1. Kto by tam patrzył na czerwone światło. Rozglądasz się tylko czy nie stoją i jazda :D

    OdpowiedzUsuń

Jak by co, to tu jest regulamin komentarzy.

Zobacz też inne ciekawe i popularne artykuły rowerowe!