Wtorek. 8 grudnia, czyli dziś. Wstaje rano. Jak zwykle ostatnio - ze strachem w oczach patrzę za okno. Czy to już dziś nastał ten dzień? Spadł wstrętny śnieg? Uff, to nie dziś! Śniegu nie widać, w sumie to nic nie widać. A nie, właściwie to jednak coś widać. To piękna, puszysta, gęsta mgła. Klimatycznie! Złapałem rower, złapałem kamerę i wyszedłem jeździć. I tak oto powstał szybki edit - 2 godziny w 2 minuty. Tułaczka MTB po warszawskich Kabatach. Stwierdzam, że nie jest źle w tej Warszawie :)