czwartek, 30 sierpnia 2012

Parę nowych gadżetów i oblatywanie lokalnych miejscówek

Tak się właśnie zastanawiam, że nie pamiętam kiedy ostatnio kupiłem sobie jakieś zwyczajne, takie do chodzenia na co dzień, ubranie. Za to tych rowerowych mi przybywa non stop.


Zresztą to samo tyczy się wszelkich moich zakupów, jakbym miał tu opisywać wszystko co nabywam związanego z rowerami, to z pół bloga by było o... zakupach.

A to multi-tool, a to jakiś nowy klucz, a to spinki do łańcucha, a to smar, a to kurtka itd. itp. Nie będę Was tym zanudzał, ale ogólnie to muszę się przyznać, że rower totalnie mnie pochłonął i moje życie coraz bardziej się dookoła niego obraca. Coraz więcej rowerowych znajomych, coraz więcej czasu spędzanego w siodle, coraz więcej gadania o rowerze. Zresztą spójrzcie na to - prowadzę nawet bloga rowerowego heh. :D

Tak więc ostatnio zrobiłem sobie następną gwiazdkę i nabyłem nową, duuuuużą kierownicę - Funn Fatboy, a wraz z nią nowy kask - Cratoni Shakedown. No i spodenki freeridowe od Rockridera. No i ochraniacze na łokcie i przedramiona - 661 Race. Ale zacznijmy od początku.

O kierze myślałem od dawna. Zauważyłem, że starą - 680mm - coraz częściej trzymałem na brzegach, tak że dłonie mi wystawały na zewnątrz, poza gripy. Wymierzyłem wszystko i wyszło mi że optymalnie będzie 740mm. Po całym dniu przeglądania różnych modeli, długości, wzniosów, kątów itd itp, a jest tego naprawdę sporo, bo w dzisiejszych czasach ilość kombinacji różnych parametrów jest właściwie nieskończona, i można kupić dosłownie wszystko o czym pomyślimy, oczywiście dysponując odpowiednią ilością gotówki. Tak więc natrafiłem na Funn Fatboya. Dosyć lekka, bo tylko 195g 286g, wznios 30mm, długość 750mm i znaczniki do ewentualnego skrócenia przez przycięcie. Szybka decyzja - kupiona.

2. Znaczniki do cięcia - Funn Fatboy

Namęczyłem się straszliwie, żeby ściągnąć chwyty ze starej kierownicy, a później żeby je nałożyć na nową. Nasapałem się więcej niż przy najcięższych podjazdach ;) Trzeba będzie kiedyś zainwestować w skręcane gripy...

Oczywiście kiera już przetestowana. Jeździ się świetnie, nieporównywalnie lepiej. Poprzednia kierownica była po prostu za mała, dopiero teraz to zauważyłem. Zostaje przy 750mm, nic nie skracam, jest idealnie, dużo większa kontrola nad rowerem i dużo większa wygoda. Myślałem też o skróceniu mostka, bo myślałem, że za bardzo będę pochylony przez szerszą kierownicę. Na szczęście wznios się zwiększa czym dalej od mostka, i gripy są wyżej niż w 680mm dzięki czemu pozycja mi się prawie nie zmieniła, i jest jakoś ogólnie wygodniej. Przesunąłem też w między czasie siodło do przodu co też na pewno wpłynęło na poprawę komfortu.

3. Kazura - testowanie sprzętu

O kasku nie będę się rozpisywał na razie, bo szykuję się do recenzji w osobnym poście, jak już trochę w nim pojeżdżę, ale generalnie pierwsze wrażenie bardzo pozytywne, mam wrażenie, że to idealny kask do enduro.

4. Kopiec PW i nowy kask

Inna sprawa to ochraniacze. Też dostanie im się artykuł z pełnym testem. Ale muszę napisać czemu je kupiłem. Niestety zgubiłem jedną sztukę ze swojego starego kompletu IXS HackSofty...

5. Poprzedni ochraniacz - IXS HackSofty

Gdzieś na warszawskim Ursynowie, prawdopodobnie wyciągając rzeczy z bagażnika samochodu po powrocie z Kamieńska, musiał się wyczepić z plecaka. Co prawda i tak miałem się ich pozbyć, ale bardziej myślałem o Allegro, niż o gubieniu ich ;) Generalnie bardzo słabo się trzymały rąk, ciężko było je dobrze zapiąć, albo były za luźne, albo mocno ściśnięte tamowały dopływ krwi. Jak już się w końcu udało je dobrze założyć to, jak się przekonałem 2 razy, nie nadawały się zupełnie w góry. Podczas gleb, których zaliczyłem sporo, zazwyczaj się podwijały i bardzo słabo chroniły. Tak więc w góry nie polecam, zostałem z dwoma szramami na rękach. Na leśne ścieżki były ok, jak wpadłem parę razy w ściółkę, nie powiem, ładnie chroniły, ale to były bardzo lajtowe upadki.

6. A tu już pełny zestaw ochraniaczy 661 - Race - na warszawskiej Kazurce

Nie ma to jak kawał plastiku. Zakupiłem do kompletu, bo na nogach już od dawna sprawdzone 661 Race, z których jestem na maxa zadowolony, ich mniejsze wersje - na łokcie i przedramiona. Nie spadają, dobrze chronią. Można walnąć z łokcia w ścianę (tak dla testu oczywiście) i nic nie czuć, w szmacianych IXSach nie mogłem sobie pozwolić na coś takiego. Tak więc ja nie wierzę w żadne cudowne konstrukcje i super materiały, nie ma to jak kawał plastiku z grubą, porządną warstwą i solidnym mocowaniem.

7. Kazura cd.

O czym to ja jeszcze miałem napisać? Ah, spodenki. Będąc w Decathlonie rzuciły mi się w oczy ( bo były niebieskie! :D ) bardzo solidnie wyglądające spodenki do freeridu marki Rockrider. Nie znalazłem absolutnie nic o nich w internecie, ani na stronie producenta, ani na stronie Decathlonu, ani na forach. Dziwne. Przymierzyłem, pasowały jak ulał, mega gruby materiał, sprawiający wrażenie, że nawet sporo ochroni przy upadku, w porównaniu do zwykłych spodenek. Mega porządne suwaki, specjalny pasek z regulacją szerokości. Trochę się zastanawiałem i... kupiłem, przecena prawie 50%. Jeździ się w nich super. Generalnie na wszystkie moje przygody freeridowo-downhillowe na pewno je będę zabierał.

8. I więcej trenowania na Kazurce, coraz bardziej lubię to miejsce :)

Zauważyłem, że coraz więcej czasu spędzam na lokalnych trasach fr,dh,4x. Coraz bardziej mnie to wkręca, sprawia ogromną frajdę, chęć pędzenia w dół, skakanie coraz większych rzeczy, doskonalenie techniki, pokonywanie przeszkód. Warszawska Kazura, czy kopiec PW to naprawdę mega fajne miejsca. Nauka idzie mi powoli, ale widzę cały czas progress co motywuje do dalszego jeżdżenia! Niestety wczoraj zostałem przegoniony przez strażniczkę miejską, powiedziała że nie można tu (Kopiec na Bartyckiej) jeździć ze względu na "pamięć narodową". Eh, i tak tam przyjadę znowu, 3 dni temu nawet sami do mnie zgadywali inni strażnicy, i zupełnie nie mieli nic przeciwko mojemu śmiganiu.

Kurcze, mam nadzieję że jakoś w miarę składnie napisałem ten tekst i się jako tako trzyma kupy ;) Nie chce mi się go sprawdzać, za ewentualne błędy przepraszam, bo jestem dziś dość padnięty.

Dzięki dla rowerowego_partyzanta za wspólny trip i zdjęcia! Pozdro!

P.S. Ah, przypominam, że możecie zagłosować na sprzęt, który chcecie żebym najpierw opisał/przetestował - tu głosujemy.


Autorzy zdjęć:
1,2,4,5 - ja
3,6,7,8 - zdjęcia: rowerowy partyzant, obróbka: ja

6 komentarzy:

  1. Pojeździłbym w takim terenie też chętnie. Już w tym sezonie przymierzałem się do powrotu do jakiegoś bardziej terenowego sprzętu. Wymiękłem, ale może teraz na jakiejś posezonowej wyprzedaży sprawię sobie coś XC :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie jeździć w terenie, ale na góralu to "każdy by umiał". Spróbujcie na szosie albo przełajówce - to dopiero frajda!

      Usuń
    2. he? Ale po co? Na takiej trasie jazda na szosie grozi kalectwem, zreszta na zwyklym goralu tez.

      Usuń
  2. Masa kiery się nie zgadza :)

    OdpowiedzUsuń

Jak by co, to tu jest regulamin komentarzy.

Zobacz też inne ciekawe i popularne artykuły rowerowe!