wtorek, 3 września 2013

Relacja z wypadu w góry - Ružomberok i Wisła (część 1/2)


Właśnie wróciłem z czadowego wypadu wakacyjnego. Oczywiście było rowerowo. Zaliczone dwa Bike Parki - Ružomberok na Słowacji oraz nasza rodzima Wisła. Zaczynam pisać relację, myślę, że wyjdą z tego ze dwa posty najeżone tekstem, zdjęciami i filmami. No to startujemy :)

Wyjechaliśmy z Pawłem427 bardzo rano, dla mnie właściwie to środek nocy, chyba jakoś po 5-tej, byłoby wcześniej, ale trochę nam się zeszło na rozkręceniu jednego roweru i ułożeniu bagaży w samochodzie. Mój Commencal Ramones jechał w częściach, a Kross Crime Pawła na dachu.

02. Pszczółka ;)

Na pierwszy ogień poszła Słowacja i Bike Park w miejscowości Ružomberok. Start w Warszawie, szacowny czas podróży 6-7 godzin. Do Wisły mieliśmy bliżej, ale woleliśmy trafić do słowackiego parku w pełni sił. Liczyliśmy, że dzięki temu, że ruszamy tak wcześnie zdążymy jeszcze pojeździć tego samego dnia. Plan był taki, aby po dotarciu na miejsce uderzyć od razu na stok i jeździć do wyłączenia wyciągu. Nie mieliśmy nawet zarezerwowanych żadnych kwater, dopiero po rowerowaniu mieliśmy rozejrzeć się za spaniem. Niestety cały misterny plan został pokrzyżowany przez...

03. Na Słowacji przywitał nas deszcz

...deszcz. Cała podróż odbyła się w pięknych okoliczności przyrody, tzn. pogody ;) a jak dojechaliśmy na miejsce to zaczęło lać. Co za pech. Nikt nie jeździł już na rowerze, a kolejka stała. Zdecydowaliśmy więc, że poszukamy kwatery. Nie trwało to długo, bo pod samym wyciągiem był pensjonat z promocyjną ceną 15 Euro za nocleg i śniadanie. Całkiem spoko. Rozpakowaliśmy rzeczy i ruszyliśmy "na miasto" coś przekąsić. Ceny na Słowacji są nieco droższe niż w Polsce, ale generalnie nie ma tragedii. Za obiad, na 2 osoby, w najbardziej wypasionej restauracji jaką znaleźliśmy podczas szybkiego rekonesansu, zapłaciliśmy w sumie 15 Euro. Po drodze widzieliśmy chińczyka, obiad tam to ze 3-5 Euro na głowę.

Najciekawsze było to, że praktycznie wszystko się tam zamykało już koło 17-tej i generalnie panowały pustki na ulicach. Strzeliłem parę lekko mrocznych fotek:

04. Ciemna strona Ružomberoka

05. j.w.

Następny dzień przywitał nas piękną pogodą, trochę słońca, trochę chmur, nie za gorąco, idealnie na rower. Uderzyliśmy z samego rana na stok. Wzięliśmy 2-dniowy karnet na wyciąg (koszt 35 Euro + 2 Euro kaucji za kartę). Kartę niby można zwrócić w jakimś automacie, ale tylko w godzinach pracy wyciągu. Jako że jeździliśmy do oporu, i wjeżdżaliśmy ostatnim wagonikiem, to nie udało nam się ich oddać, bo po zjeździe wszystko już było zamknięte...

No właśnie, wagoniki. Nie było tam tak popularnego u nas wyciągu krzesełkowego, tylko gondola, do której spokojnie wchodziły 2 osoby i 2 rowery. Pełny wypas. Jechało to na górę z 10 minut, generalnie bardzo szybko biorąc pod uwagę, że zjazd moim ślimaczym tempem trwał z 8 minut. Nie mierzyłem nigdy czasów w Polsce, ale tak "na oko" to w Wiśle na 10 minut wjazdu jest pewnie z 4 minuty zjazdu, a najwolniejszy ze wszystkiego jest chyba Kamieńsk, gdzie wjeżdża się z 12 minut, a zjeżdża ze 2-ie?

06. Gondola

07. Widok z kolejki przez przybrudzoną szybę

08.  TrzecieKoło

Na rozgrzewkę ruszyliśmy zieloną trasą. W sumie to taka szutrowa droga z masą małych kamyczków. Dość zdradliwa, bo niby prosta, ale bardzo łatwo się tam rozpędzić i zakręty na mokrych i luźnych otoczakach już nie były takie banalne, a droga hamowania stawała się coraz dłuższa.

Później trasa niebieska. Po obfitych opadach zastaliśmy na maxa dużo błota. Dobrze, że w ostatniej chwili, jeszcze przed wyjazdem z Wawy, złapałem dodatkową oponę na tył - Tioga Blue Dragon 2.30. Przydała się, bo dużo lepiej się nadawała na takie warunki niż mój standardowy Geax Saguaro. Generalnie było bardzo ślisko i szybko posypały się pierwsze gleby ;) Na szczęście nie groźne. Parę razy się zsunąłem z bandy, parę razy straciłem kontrolę nad rowerem po lądowaniu w błoto... Ale generalnie świetna była ta niebieska, taki szybki A-Line. Bardzo szybki jeśli się dobrze go umiało przejechać. Dla mnie to była najfajniejsza trasa, świetna do uczenia się. Z każdym przejazdem czułem coraz większą radochę z tej linii. Jedyny mankament to krótki kawałek w środku szlaku, który trzeba było podejść, lub mocno dokręcić, pod górkę. W Fullfejsie to dość męczące było.

09. Błotko

10. Była gleba

Następnie przetestowaliśmy trasę czerwoną. Ma wspólny odcinek z niebieską na początku, później odbija w prawo. Jest trochę bardziej wymagająca, więcej kamieni i korzeni. W jednym miejscu zszedłem z roweru, a Paweł zaliczył tam pierwszą glebę.

11. Korzonki i kamyczki

Gdzieś tam po drodze oczywyście było parę przygód, najpierw poszła mi dętka. Dobrze, że miałem zapas i łyżki do wymiany w plecaku. Potem, nie zauważyłem, że po jednej z gleb łańuch mi prawie spadł, i dokręcając po jakimś zakręcie, totalnie go zakleszczyłem pomiędzy ramą, a przednią przerzutką. Oczywiście wszystko się dało naprawić i jeździliśmy dalej :)

12. Już niedaleko do stacji

Później na testy poszła jedna z czarnych tras. Zaczęło się spoko, ale w pewnym momencie zrobiło się dla mnie za trudno. Masa luźnych kamieni, korzeni, do tego mokro, a wszystko to na ściankach o bardzo dużym nachyleniu. Było po prostu bardzo stromo. A ja na sztywniaku. Nie czułem się na siłach tego zjechać, przynajmniej nie na hardtailu, tył mi latał jak szalony we wszystkie strony i niestety musiałem przyznać, że mam za słabe umiejętności na czarną trasę pro... Nastał chyba najbardziej wyczerpujący moment tego dnia, czyli schodzenie tej trasy z rowerem. Rowerowe szlaki w Bike Parkach mają to do siebie, że dużo łatwiej je zjechać niż przejść ;) Czasem musiałem spuścić rower kucając na dół, i zsuwać się prawie na tyłku w dół, masakra ;)

Wolę trasy typu A-line ;) Pawłowi z kolei bardzo odpowiadała ta czarna, i generalnie wszystko co bardziej nadawało się do technicznego i wolnego zjazdu.

Dzień dobiegł do końca, znowu wizyta w miasteczku, parę ładnych widoków ustrzeliłem:

13. Paweł w Ružomberok

14. Ružomberok

15. Ružomberok

16. Nawet Lwy tam mają ;)

17. Ružomberok

Następnego dnia z rana przywitało nas Słońce. Było bardzo ciepło, trasy przeschły.

18. Widok z okna :)

19. TrzecieKoło

20. Żółwik!

21. Na trasie

Najpierw katowaliśmy niebieską trasę. Dla mnie zdecydowanie numer jeden tam. Świetna zabawa, adrenalina, spora prędkość, drobne skoki, to co tygryski lubią najbardziej :) Niestety zacząłem mieć problemy z dłońmi. Robiły mi się coraz większe odciski. Musiałem robić 30-sekundowe przerwy, bo nie dawałem rady zjechać całej trasy naraz. W pewnym momencie powiedziałem Pawłowi, że nie ma sensu żeby przez moje dłonie też zaliczał te przerwy i psuł sobie flow, więc na jakiś czas się rozdzieliliśmy. Paweł szalał na trudniejszych trasach, ja na niebieskiej. Zanim to nastąpiło udało się nagrać ciekawy materiał, jadę z przodu, a Paweł z tyłu, można obadać całą trasę, oto filmior. Przy okazji wymieniliśmy się rowerami :) Mogę powiedzieć tylko jedno, to był mój ostatni wypad na sztywniaku w góry :)


Generalnie mamy bardzo dużo nagrywek, w następnym poście będzie jakiś konkretniej zmontowany materiał, ten powyżej to po prostu 1 przejazd. Zwróćcie uwagę, jak długa jest to trasa! To cały czas jedna linia!

Wyszaleliśmy się na maxa, Ružomberok to naprawdę godne polecenia miejsce! Spokojnie można tam siedzieć parę dni i się nie znudzić. Każda nitka ma dodatkowe rozgałęzienia, trasy są naprawdę długie. Mega wypas po prostu! Na pewno tam wrócimy jeszcze!

Niestety na koniec dnia moje odciski zaczęły przeradzać się w bąble ;/ Nie wiem czy to nie wina nowych gripów... Co prawda był to dopiero mój 4-ty wypad w góry, ale nigdy mi się coś takiego nie robiło. Ciągle mi ciekła mazia z tych bąbli i przyklejały się do nich rękawiczki, ugh ;(

22. Bąbelki

Na koniec jeszcze parę "turystycznych" fotek:

23. Paweł

24. TrzecieKoło na rowerze Pawła

25. Paweł na rowerze TrzeciegoKoła ;)

Dalej czekała na nas Wisła, ale o tym to już w następnym odcinku :)


Autorzy zdjęć:
2,3,4,5,7,13,14,15,16,17,18,22,23,25 - TrzecieKoło
8,24 - Paweł427
6,9,10,11,12,19,20,21 - Action Cam na Pawle
1 - Action Cam na TrzecieKoło

Obróbka wszystkich zdjęć i filmu: TrzecieKoło

Zobacz inne wpisy z kategorii:

4 komentarze:

  1. Również byłem na Słowacji :) Do Rużemborka miałem jakieś 30km, jednak nie wiedziałem że jest tam taki park. W sumie nie mój styl jazdy, ale z ciekawości można byłoby spróbować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie warto :) Dwie najłatwiejsze trasy są bardzo przyjemne, chociaż warto mieć porządny rower dostosowany do takich atrakcji, żeby w pełni wykorzystać potencjał miejsca :)

      Usuń
  2. Rużo ma wszystko co trzeba na miejscu: są niedrogie apartamenty na miejscu bary i restauracja o jeziorku i miasteczku obok niewspomnę.

    OdpowiedzUsuń

Jak by co, to tu jest regulamin komentarzy.

Zobacz też inne ciekawe i popularne artykuły rowerowe!