piątek, 6 lipca 2012

Deszcz, błoto, singletrack, łopata i piła


W poście o szkoleniu wspominałem o deszczowej wyprawie, czas o niej napisać. Jest to też dobra okazja do rozwinięcia tej historii o budowę ciekawego singielka.

Jakiś czas temu, bardzo blisko domu odkryłem dzikie ścieżki w lasku. Widać, że trochę ludzi tam chodzi, ale raczej nikt na rowerze tam nie jeździ. Wije się ich całkiem sporo i przeplatają się na różne sposoby.

Któregoś pięknego dnia, gdy mega lało, deszcz i błoto wszędzie, wyruszyłem na dokładniejsze zbadanie tych ścieżek z planem znalezienia jakiejś dobrej, krótkiej pętli. No i oczywiście poszalenia w błocku. :D


Sporo miejsc okazało się być nie przejezdnych, zbyt zarośnięte, zwalone drzewa itp itd. Często trzeba było schodzić z roweru. Była to okazja do przyjrzenia się kilku ślimakom na drzewie ;)


Przy okazji zrobiłem zdjęcia napędu, który tak pieczołowicie wypucowałem, o czym pisałem tutaj. Tak, tak, to było pierwsze wyjście po tym serwisie. Zawsze jak wypucuje rower, to trafiam na błoto :D Ale przecież rowerek nie po to jest, żeby był czysty i stał w ciepłym mieszkaniu :D



W końcu udało mi się wytyczyć ciekawą pętlę, długość około 1,8km. Idealna na treningi i szkolenie techniki. Sporo ciasnych zakrętów, pseudo-trawers z korzeniami (jak się ześlizgniesz to wpadasz do wody :D ) Dość płaska, ale z kilkoma "wypukłymi" elementami.


Chyba każdy biker, który spędza dużo czasu na rowerze wśród natury, ma nieraz chęć by jej dopomóc i coś poprzestawiać, dobudować, zmienić bieg ścieżki itp. I to był właśnie dzień w którym postanowiłem, że trzeba ze sfery myślenia, przejść do działania :)

Zaraz po powrocie ze szkolenia enduro/downhill zakupiłem małą piłę do drewna oraz składaną saperkę - takie żeby weszły do plecaka bez problemu. I wróciłem na mojego singla... Na początek postanowiłem zrobić lajtowe przejazdy na dwoma zwalonymi drzewami. Jest jeszcze trzecie na trasie, ale dość małe i można je przelecieć bunny hopem, lub po prostu po nim delikatnie przejechać. Dwa pozostałe były za wysoko, jak na moje umiejętności. Jakież było moje zdziwienie, gdy zobaczyłem, że ktoś przepiłował jedno z nich, tak akurat na szerokość ścieżki :O

No to się zabrałem za to drugie. Wisiało w powietrzu, więc najpierw przypiłowałem jakieś pozwalane drzewa, żeby mieć pale do podłożenia pod spód, żeby wszystko się nie majtało ;)



Zbudowałem szkielet i zacząłem kopać najazd. Wszystko ładnie uklepałem, polałem na koniec wodą i wygładziłem.


To samo z drugiej strony.


Po fakcie zacząłem myśleć, że w sumie to chyba nie do końca dobra konstrukcja, i że łatwo to wszystko będzie rozwalić. Wystarczy na przykład wyciągnąć jeden z tych badyli...


...i miałem rację. Gdy tam wróciłem po paru dniach, by dokończyć usypywanie najazdów, wszystko było rozwalone, komuś się nie spodobało moja konstrukcja.


Nie poddałem się ;) Przebudowałem wszystko. Na sam dół wrzuciłem króciutkie kłody (takie, żeby nie wystawały poza górkę z ziemi) i użyłem ze 3 razy więcej ziemi na samo wybicie. Powstał łagodniejszy najazd i w sumie rower sam przelatuje teraz przez to zwalone drzewo. Nawrzucałem też parę pni i grubszych gałęzi między wybicie a drzewo, jakby komuś tam koło wpadło, to i tak przejedzie.



Zacząłem też robić mini bandy - profile na zakrętach, ułożyłem pnie i przysypałem ziemią. Poszerzyłem też kilka zakrętów i już można szybciej je pokonywać. Rozładowała mi się bateria, więc więcej fotek nie ma.

Byłem wczoraj tam na chwilę kontrolnie, na razie nikt nie rozwalił moich ulepszeń singla :) Przeżyły też bardzo dobrze przedwczorajsze ulewy.

W planach też mam elementy pumptrackowe usypać. Ktoś wie jakie odległości powinny być między tymi muldami? Jakoś się to wylicza? Jaka wysokość/odległość?

Wieczorny edit:
Wrzuciłem na ForFunowego fejsa małą ankietę, zapraszam!
Jak spędzasz ten weekend? <-- Klik

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jak by co, to tu jest regulamin komentarzy.

Zobacz też inne ciekawe i popularne artykuły rowerowe!