wtorek, 2 października 2012

Tygodniowy wypad do Ustronia

Nie tak dawno, bo jakoś z 1,5 tygodnia temu wróciłem z mini wakacji. Tydzień w Ustroniu - były grane Bike Park Palenica, okoliczne ścieżki rowerowe prowadzące do Wisły, oraz piesza wycieczka na Wielką Czantorię. Jak zwykle porobiłem trochę zdjęć i skrobnąłem parę słów :)


WSTĘP
Pojechałem z dziewczyną, więc drogą kompromisu, nie spędziłem wszystkich dni w Bike Parku ;) Jako, że w tym roku już mieliśmy kilka wypadów wakacyjnych, zrobiliśmy wersję budżetową. Pociąg do Ustronia (TLK i regionalne koleje) oraz kwatera w post-komunistycznym ośrodku wypoczynkowym. Czas się tam chyba zatrzymał ze 20 lat temu. Pokój nie był w jakimś wysokim standardzie, ale przynajmniej można było trzymać w nim rowery, oraz było dodatkowe wyjście bezpośrednio na dwór, co pozwalało niemal wyjechać z pokoju :D Stołówka to klasyka gatunku, okienka, stoliki z obrusami, sztuczne kwiatki, do obiadu kompot itd :) Hehe, wzięliśmy tam śniadania i obiadokolacje, dzięki czemu nie musieliśmy się martwić o strawę ;)

Warto jeszcze wspomnieć o napinaczu. NS Society mojej dziewczyny ma jeden blat z przodu+rockring i nic nie powstrzymuje łańcucha od spadania do wewnątrz, na support. Dzieje się tak na nierównościach, czasem nawet przy mocniejszym zjechaniu z krawężnika. O ile w płaskiej Warszawie nie był to jakiś wielki problem, to jednak w górach mogło być naprawdę źle ze względu na kamienie, korzenie, zresztą sami pewnie wiecie jak to wygląda :) Niestety z powodu absolutnego braku czasu przed wyjazdem nie zdążyliśmy nic kupić w okolicznych sklepach, a było już za późno na zamawianie przez internet. Więc chwilę przed wyjazdem zmontowałem tzw. ghetto napinacz, czyli samoróbkę. Posłużyły mi do tego 3 opaski zaciskowe, potocznie zwane zipami, i odcięta główka plastikowej butelki :) Co najlepsze, idealnie to zdało test w górach! Łańcuch w ogóle nie spadał, a napęd pracował bardzo cicho z tym butelkowym tworem :)

2. Ghetto napinacz, już po powrocie z gór. Swoje przeszedł, teraz trzeba wymyślić jakąś ładniejszą wersję pod kolor ;)

DZIEŃ 1
Nasz ośrodek charakteryzował się świetną lokalizacją, z 500m do Bike Parku Palenica, i z 1km od stacji. No właśnie, stacja. Należało by zacząć od początku. Wsiadaliśmy w Warszawie Wschodniej (tak na marginesie, to pierwszy raz tam byłem po remoncie i jestem pod wrażeniem, naprawdę super odnowili cały dworzec i perony!), do wagonu z wieszakami na rowery. Fajnie, że były. Niestety ktoś nie przewidział, że nie każdy ma cienkie oponki, i nie dało się tam wpasować naszych dwukołowców. Zwyczajnie je postawiliśmy obok wieszaków i ruszyliśmy w podróż. Nie trwała ona długo, bo pociąg się zatrzymuje też na stacji Warszawa Centralna, gdzie chyba stoi ze 20 minut. Widzieliśmy przez szybę, że ktoś wędruje z rowerem do naszego wagonu. Okazało się, że to znajomy jechał na zawody Enduro Trophy :) Pozdro dla Pawel427! :)

3. Pawel427 i anonimowy mistrz drugiego planu :D

Trzeba jeszcze zaznaczyć, że w odróżnieniu od TLK, pociąg Kolei Śląskich, do którego się przesiedliśmy w Katowicach, był świetnie przygotowany na rowery, idealnie się wpasowały w stojaki. No i sam pociąg był naprawdę genialnej jakości, wszędzie ekrany lcd, elektroniczne sterowanie do drzwi w ubikacji, internet WiFi (chociaż nie udało się go zmusić do działania :P).

4. Wypasiony pociąg Kolei Śląskich, z tyłu Beti :)

Paweł jechał z nami aż do Ustronia, zostawił u nas rzeczy, i pokazałem mu tutejszy Bike Park. Poszalał w nim trochę, i ruszył dalej, na zawody, do Brennej. Niestety miał pecha, i następnego dnia okazało się, że pękła mu rama i nici ze startu :(

DZIEŃ 2
W dniu zawodów, czyli dzień po naszym przyjeździe, było mokro, nie czułem się na siłach zrobić 50km na zupełnie nieznanych mi trasach, szczególnie, że to dopiero mój trzeci wypad w góry z rowerem. Start w zawodach musi poczekać do następnego sezonu... Tak więc pojechaliśmy do Bike Parku. Beti pierwszy raz na wyciągu, na zjazdach z dużym nachyleniem i przewyższeniem. Zaczęliśmy od bardzo prostej trasy, właściwie nie należącej do Bike Parku, służącej miejscowym do dojazdów, oraz częściowo będącej szlakiem turystycznym. Ja się rozgrzałem, a dziewczyna uczyła się odpowiedniej pozycji, hamowania i przyzwyczajała do prędkości.

5. TrzecieKolo i Beti

6. Beti momentalnie załapała jak korzystać z wyciągu z rowerem

7. Fotki pamiątkowe - raider numer 1...

8. ...i raider numer 2

9. Super widok z "tyłu" Palenicy

10. Naprawdę fajnie wyszło to zdjęcie

11. Beti ćwiczy na "Family Track"

12. j.w.

13. Beti :)

Później poszalałem jeszcze po normalnych trasach na Palenicy. Polana, trasa z której się startuje, i od której odchodzą wszystkie inne trasy, strasznie była rozjeżdżona, tarka praktycznie przez całą długość, co na hardtailu jest dość męczące. Widziałem, że ludzi na fullach też nieźle telepało. Na szczęście wszystkie inne traski były w dość dobrej kondycji. Co ciekawe, gdy przyszedłem na kwaterę, odstawiłem rower i nagle usłyszałem głośny syk, i w mgnieniu oka zeszło powietrze z dętki. Ot tak, po prostu o.O Dobrze, że miałem dwie zapasowe, i że nie stało się to podczas jazdy :)

DZIEŃ 3
Następny dzień to piesza wycieczka. W sumie cały dzień wędrowaliśmy, odwiedziliśmy Wielką Czantorię, byliśmy po czeskiej stronie na wieży obserwacyjnej, i wracaliśmy przez - polanę Bąkula oraz Bielendę i dolinę Poniwca - ciekawym szlakiem o nazwie Ścieżka Rycerska. Myślę, że rowerem też było by tam super. Widzieliśmy nawet kilka osób na rowerach, ale widać, że brakowało im skoku w amortyzatorach (mieli rowerki xc) i... skilla, zjeżdżali, a właściwie bardziej się zsuwali, w niesamowicie sztywnych pozycjach, chyba z 5km/h.

14. TrzecieKolo, okolice Małej Czantorii

15. Widok z wieży obserwacyjnej

DZIEŃ 4
Dzień 4ty to mega lajtowe XC, zrobiliśmy chyba coś około 40-45km po szlakach rowerowych. Poza prozaicznymi zakupami (kupiłem też jeszcze dodatkową dętkę), pojechaliśmy do Wisły, zobaczyć zbiornik retencyjny. Prowadziła tam bardzo przyjemna, utwardzana, ścieżka rowerowa, którą dało by się pokonać pewnie nawet na rowerze miejskim.

16. Klimatyczny mostek w Ustroniu

17. A to już na tamie

18. Zbiornik retencyjny w Wiśle

Oczywiście musiałem sobie urozmaicić tą podróż, więc skakałem gdzie się dało, zaliczyłem parę zjazdów po kamieniach i schodkach. W jednym miejscu źle oceniłem wysokość mini-dropa, na dzikiej ścieżce, i przy spadaniu walnąłem kolanem w kierownicę... Dopiero parę dni temu przestało boleć. Jak zwykle, uszkodziłem się w bezsensowny sposób :D Na szczęście nie było to nic poważnego.

DZIEŃ 5
Piąty dzień to powrót do Bike Parku. Beti chciała przerwę od roweru, więc się umówiliśmy, że popstrykamy trochę zdjęć, a później śmiganie do końca dnia :) Nie będę się rozpisywał zbytnio, było super, objechałem wszystkie trasy. Najbardziej spodobała mi się trasa ze stolikami biegnąca przez las, z wielką, prawie naturalną, bandą, paroma skokami, i sekcją korzeni. Idealnie mi spasowała. Jedyne co bym w niej zmienił, to stoliki. Nie wiem czemu jest tam tyle kamieni. Powinny być gładkie moim skromnym zdaniem. Poznałem też kilka fajnych osób tego dnia, pozdro dla wszystkich jeżdżących wtedy :)

19. Czekam na Panią fotograf ;)

20. Trzeba się namęczyć...

21. ...żeby mieć fajne zdjęcie

22. Jadę :)

23. Super trasa, mój ulubiony las

24. Kawałek dalej

25. To na pewno tutaj Panie rezyseze? ;)

26. No dobra, to lecę :)

27. Podręcznikowa pozycja na rowerze

28. To zdjęcie nie wyszło niestety, ale i tak mi się podoba i je tu zamieściłem. Banda po której jadę ma ze 2 metry wysokości.

29. Zakładanie łańcucha, raz mu się spadło

30. Lecę do góry...

31. ...i jadę na dół

32. I znowu hop do góry...

33. ...i powrót na dół ;)

34. Pani fotograf, to ja poproszę słit focię, tam przy korzeniach.

35. O właśnie taką :) Dzięki :)

Miałem też przygodę z dętką, w jednym miejscu wyleciałem dużo wyżej niż planowałem, wylądowałem trochę silniej na przodzie, i chyba prosto na jakimś kamieniu. Poszła dętka momentalnie, słychać było syczenie i pojawił się totalny flak. O dziwo obręcz jest nadal idealnie prosta. Nie miałem żadnej zapasowej gumy w plecaku (wyjąłem w celach wagowych :D) Nawet zjechałem w kilku miejscach bez powietrza, ale nie chciałem uszkodzić opony i obręczy, więc większość czasu sprowadzałem rower ;/ Szybko na kwaterę, wymiana na nową, i tym razem mała pompka i dętka powędrowały do plecaka. I do wieczora dalej jeździłem już bez przygód. Było naprawdę extra, czuję że zrobiłem spore postępy w tym sezonie, nie boję się już tak stromizn, i w miejscach, gdzie kiedyś myślałem, że jest niemożliwe zjechać, teraz jadę bez najmniejszego problemu. Pokonywałem też przeszody dużo szybciej, niż na szkoleniu. Jest progress i jest mega fun :)

DZIEŃ 6
Szósty dzień, niestety zapowiadano deszcz. Przez poprzednie dni mieliśmy super pogodę, słońce, nie za gorąco, idealnie na rower. Z samego rana uderzyliśmy do Bike Parku, Beti na "Family track", ja na mój ulubiony, leśny track. Pogaduchy z innymi raiderami, tym razem z Krakowa i z Wawy (pozdro dla Was :)), pierwszy raz byli w Ustroniu. Pokazaliśmy im trasy, i jeździliśmy już z mżawką, zrobiło się dość ciemno i cholernie wilgotno. Miałem problem z łzawieniem? oczu. Nic nie widziałem jak szybko jechałem, dziwne uczucie, musiałem się co jakiś czas zatrzymywać. A propos zatrzymywania, to też nieźle, bo tak się spieszyłem żeby zacząć jeździć, że zjechałem z 1/3 trasy bez powietrza w tylnym kole. Nawet miałem kilka mini-lotów. Cud, że nie pogiąłem obręczy. Już od początku zjazdu wydawało mi się, że coś jest nie w porządku, rower się dziwnie toczył, ale myślałem, że to przez podmokłą nawierzchnię. Na dole, przed wejściem na wyciąg, powietrze jeszcze miałem, więc wydawało mi się nie możliwe, że gdzieś po drodze zeszło. Ale jednak... Na szczęście wszystko miałem w plecaku, wymiana dętki na trasie i śmiganie do momentu, aż się rozpadało totalnie i trzeba było uciekać pod dach. Jak dobrze, że kupiłem w lokalnym sklepie tą dodatkową dętkę! Bez niej bym już nie pojeździł...

36. Na wyciągu, twarz w błocie, ale łańcuch jak zawsze czyściutki :)

37. Widok z wyciągu

38. W akcji

Hehe, a tu taka offtopicowa fotka, wielka ropucha spotkana w drodze do Karczmy, którą odwiedziliśmy wieczorem.

39. Mega kozacka ropucha ;) Dawno takiej nie widziałem.

DZIEŃ 7 i PODSUMOWANIE
I to tyle o naszym wypadzie, ostatniego dnia jeszcze pokręciliśmy się na rowerkach po okolicy, gofry, kartki pocztowe i inne typowo turystyczne uciechy ;) Generalnie było super, chciało by się więcej poganiać po Bike Parku jeszcze, ale dłonie i uda już odmawiały współpracy ;) Kolejny raz się okazało, że w Polsce też można zaznać fajnej rozrywki, i to całkiem niskim kosztem, a Beskid Śląski jest tego świetnym przykładem. Skill się podniósł, decyzja o większej ilości wypadów w góry w następnym sezonie zapadła, trzeba teraz tylko jakoś będzie zimę przetrwać i polepszać kondycję :)

40. Dwa sztywniaki w górach


Autorzy zdjęć:
1, 8, 14, 16, 17, 19-35 - Beti
2, 3-7, 9-13, 15, 18, 36-40 - TrzecieKolo, czyli ja ;)
Obróbka wysztkich zdjęć - TrzecieKolo

8 komentarzy:

  1. świetna relacja, a napinacz.. sam musze wypróbować ;) Tak jeszcze z ciekawości zapytam - z czego masz zrobioną tą 'niby fiszkę' na obiektywie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ta niby fiszka wygląda na fotoszopa ;)

      Usuń
    2. Chodzi o te "okrągłe" zdjęcia? To efekt z obiektywu po prostu, fish eye, czyli rybie oko. To jest doczepiany, dodatkowy obiektyw, który ma kąt widzenia 180°.

      Usuń
    3. Wygląda to tak:
      http://imageshack.us/a/img32/1382/fisheyem.jpg

      Usuń
  2. Sciezka na prawo od stolikow, tez w tym lesie tez jest dobra, ona sie chyba wlasnie nazywa enduro.

    Fajna relacja :)

    PS. 43ride na focie 3 :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetna relacja i zachęta do tego aby właśnie w tak aktywny sposób spędzać razem czas. Dzięki za pomysł!

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak oceniasz ten Bike Park? Bo moim zdaniem powinno być bardziej "gładko". Ciągła jazda po niekończących się muldach powoduje mniejszą prędkości i szybsze zmęczenie, a frajdy nie daje.
    Chociażby wspomniane hopy ze stolikami, czy wyjazd z lasu do dolnej stacji kolejki...

    P.S Co za kaski macie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie tą nawierzchnię powinni wyrównać trochę moim zdaniem. Parę miesięcy temu Polana nie była tak rozjechana. Zamiast budować nowe trasy mogli by zadbać właśnie trochę o te stare. Wyjazd na stację też jest dość męczący na HT. No i te stoliki z kamieniami...

      Osobiście lubię nierówności, ale bardziej jakieś kamienie, czy korzenie, czy większe pumptracko-podobne muldy, a nie takie muldy rozjechane, gdzie po prostu nie przyjemnie telepie przez cały przejazd.

      Brakuje mi też większej ilości band, w Bike Parku powinno być więcej band :)

      A tak poza tym jest fajnie, dobre miejsce do nauki, frajdę też mi daje dużą i na pewno tam jeszcze wpadnę. Te traski z lewej strony, patrząc ze szczytu, bardzo mi się podobają.

      Kaski niemieckie - Cratoni, modele Shakedown i C-Maniac.

      Usuń

Jak by co, to tu jest regulamin komentarzy.

Zobacz też inne ciekawe i popularne artykuły rowerowe!