wtorek, 4 marca 2014

Wypad do Sanremo - część 1/3

W weekend wróciłem z bardzo przyjemnego wypadu do włoskiego Sanremo. Miejsce to jest dobrze znane wszystkim, którzy już w zimie chcą konkretnie rozpocząć sezon rowerowy. Obfituje w świetne warunki - trudne, bardzo wymagające górskie trasy oraz łagodny klimat. Jest tam ciepło nawet w lutym.

Razem z Czajko, Jankiem i Mateuszem pojechaliśmy do Krakowa. Po drodze zawinęliśmy z Częstochowy Łukasza. Na krakowskim lotnisku dołączyli do nas Adrian, Ignacy i Karolina. W Mediolanie czekał na nas organizator całego zamieszania - Wojtek "Diabeł" Koniuszewski - który nas dowiózł do bazy. Tam czekał jeszcze syn Wojtka - Kuba - oraz jeszcze jeden Wojtek. Generalnie super ekipa się uzbierała, pozdro dla wszystkich :)

Mieszkaliśmy przez tydzień w miejscowości o nazwie Taggia graniczącej z Sanremo. Mieliśmy do dyspozycji spory dom, z garażem do grzebania przy rowerach, oraz z pomieszczeniem do ich trzymania.

02. Garaż

03. Schowek na rowery

Scenariusz był codziennie mniej więcej taki sam. Zaraz po śniadaniu załadunek rowerów na specjalną przyczepę i wyjazd na trasy. W Sanremo nie ma wyciągów, więc potrzebny jest samochód żeby jakoś się dostać na samą górę. Oczywiście można też pedałować, ale pojechaliśmy tam w celach downhillowych :)

04. Przyczepa z rowerami

05. Jedziemy...

06. ...niczym meksykańscy emigranci ;)

Tras jest kilka, zaczynają się i kończą w różnych miejscach, więc trzeba od razu ustalić gdzie się chce jeździć. Robiliśmy kilka kursów dziennie, trasy są długie i bardzo wyczerpujące. Ale zacznijmy od początku...

Day 1
Podróż i placek w lokalnej pizzerii. Klasyczna włoska pizza na cieniutkim cieście. Czekaliśmy strasznie długo na nasze chyba z 9 placków, ale warto było. Mega smaczna.

Day 2
Pierwszy dzień jazdy to trasa nazywana "Enduro". Teoretycznie najłatwiejsza. Kilka miejsc gdzie trzeba pedałować pod górę i przeciskać się na małej prędkości pomiędzy kamieniami. Nie wiem czy to z powodu fullface, zbroi czy mojego stricte zjazdowego roweru, ale wymęczyły mnie te "enduro" miejsca bardziej niż sama trasa. Pot lał się ze mnie hektolitrami. Cała reszta była fajna.

07. Przykładowa trasa, z tych łagodniejszych i szerszych miejsc

Uświadomiłem też sobie ile jeszcze nauki przede mną. W życiu nie jeździłem po tak trudnych trasach! Wszędzie multum luźnych kamieni, strome ścianki, mega ciasne ścieżki. W wielu miejscach zastanawiałem się, czy to się w ogóle da zjechać :D Ale po paru zjazdach okazało się, że wszystko jest do pokonania na rowerze, i to w całkiem przyjemny sposób :)

08. Przed pierwszym zjazdem

Z (nie)śmiesznych historii to przy pierwszym zjeździe przebiła mi się dętka w przednim kole. Wymieniłem ją na trasie. Nie obyło się bez pomocy spotkanego Włocha, bo nie miałem ze sobą pompki do presty. Co się później okazało, to dętka mi poszła z 200m od naszego samochodu w którym była pompka stacjonarna. A ja się męczyłem z 10 minut pompując taką malutką pompeczką... no i wszyscy musieli jeszcze na mnie czekać ;/

Zdjęć "w akcji" z tego dnia nie ma, ale zrobiłem parę widoczków z trasy:

09. Pogoda nam dopisywała

10. Słońce, bezchmurne niebo. Wypas :)

11. Góry i morze :)

Day 3
Drugi dzień jazdy to mega fajna, i moim zdaniem łatwiejsza od poprzedniej, trasa nazywana "tą z tunelem" ;) Bardzo szybki początek, trochę korzeni. Najtrudniejszy element to sekcja kilku bardzo stromych i ciasnych band. Tylko raz udało mi się je zjechać bez zatrzymania czy gleby. Chyba tutaj najwięcej było treningu ewakuacji z roweru ;) Generalnie trasa bardzo mi się podobała i dobrze się po niej jeździło :)

12. Kuba na agrafkach

Ah, jeszcze wjazd do tunelu! Warto o nim wspomnieć. Był zaraz za stromą bando-agrafką. Cały obłożony materacami. Spotkałem się z nimi parę razy ;) Sam tunel był niewiele szerszy niż moja kierownica i miałem problem z idealnym się wpasowaniem ;) Szkoda, że nie zrobiłem foty, ciekawe miejsce.

13. Wojtek, Janek, Czajko, Mateusz, Łukasz, Karolina, Adrian

Na koniec dnia pojechaliśmy jeszcze raz na trasę enduro znaną z poprzedniego dnia:

14. Janek w pięknych okolicznościach przyrody

15. Karolina

16. Zdarzały się i takie historie...

17. ...ale kończyły się dobrze :)

18. Łukasz

19. Chłopaki z Gravity Revolt - Ignacy...

20. ...i Mateusz. Bardzo dobrze jeździli :)

21. Czajko

22. Karolina na fajnym endurowym zdjęciu.

Day 4
Tego dnia się podzieliśmy. Najlepsi, prawdziwi twardziele ;) ruszyli na trasę DH/FR:

23. Czajko, Kuba, Łukasz, Mateusz, Ignacy i ja

a reszta ruszyła na wycieczkę Enduro. Ja oczywiście wybrałem tą pierwszą opcję :)

24. Widok ze szczytu, zalegał śnieg w kilku miejscach.

25. Haha, złapali mnie na zdjęciu jak się rozciągam :P Modły do Allaha ;)

26. Czajko też nie został oszczędzony. Dobra poza ;)

Trasa FR podzielona jest na 3 sekcje. Dwie, położone najwyżej, są niesamowicie fajne. Solidne rockgardeny, parę miejsc do skakania, profilowane zakręty. Bardzo mi się podobało. Sekcje z kamieniami wymagały sporo siły w rękach i klacie, aby je płynnie przelecieć pompując i jeszcze trzymać się wybranej linii.

Nabrałem sporo motywacji do ćwiczeń siłowych, które w sumie dopiero zacząłem regularnie uprawiać pod koniec stycznia. Prawda jest taka, że sam rower nie wystarczy, trzeba uzupełniać trening o inne ćwiczenia, jak chce się być dobrym na tego typu zjazdach.

27. Mknę niczym torpeda ;) Piękne selfie :)

28. Końcówka drugiej sekcji z trasy FR

To był też dzień w którym nareszcie zacząłem się rozluźniać podczas jazdy. Już eksperymentowałem z pełnym puszczeniem hamulców na kamieniach i przeleceniem ich na dużej prędkości. Wcześniej raczej dość wolno i ostrożnie zjeżdżałem.

29. Pędzi Mati

Na ostatnim przejeździe tego dnia tak się rozpędziłem na sekcji z kamieniami, że podczas wyhamowywania straciłem równowagę po jakimś mini-skoku i zaliczyłem lekką glebę. Nic mi się nie stało, ale rower uderzył w kamień manetką do zmiany biegów. Pękła na pół. Na kierownicy zostało mocowanie, a na lince wisiał cały mechanizm. Obwiązałem dookoła ramy i pojechałem dalej ;)

30. Już "naprawiona" przerzutka, poszły w ruch zipy i power taper :) Wszystko działa :)

Ostatnia, trzecia sekcja trasy FR, to moim zdaniem najtrudniejszy fragment ze wszystkich. Wąsko. Dużo kamieni. Bardzo stromo. Kilka ścianek. Ścieżki mocno przeorane przez erozję. Kilka miejsc, gdzie naprawdę ciężko znaleźć przejezdną linię.

31. Kuba na ostatniej sekcji trasy FR

Po pierwszym przejeździe powiedziałem, że już tam nie wracam, bo to za dużo na moje umiejętności, sprowadzałem rower w wielu miejscach. Wojtek mnie przekonał, żeby spróbować jeszcze raz. Ok, spróbowałem :) Warto było, bo za drugim razem wcale nie było tak ciężko. Ostatecznie z roweru zsiadałem tylko na ostatniej ściance. Była na samym końcu trasy. Zawsze dojeżdżałem tam już tak wyczerpany, że trochę się bałem ryzykować zjazd z praktycznie pionowo ustawionych wielkich kamieni.

Ogólnie był to świetny dzień! Zaczynałem łapać niezły flow i przyjemność z jazdy rosła cały czas. Trasa wyjątkowo mi się spodobała i miała fajne urozmaicenie w środku - delikatną sekcję z pobudowanymi wybiciami. Przyjemnie się skakało :)

Day 5
Ten dzień przemilczę ;( Musiałem go poświęcić na pracę, taki był plan od początku. Wziąłem ze sobą laptopa. Na szczęście moje wku#$%#nie zostało ostudzone przez deszcz. Tak padało, że wszyscy postanowili zrobić sobie dzień przerwy. Część pojechała zwiedzać Monako, część na plaże, a ja ślęczałem przy komputerze ;/

32. Monako

To be continued... :) W następnej części będzie dużo zdjęć w akcji! Zapraszam za kilka dni!

Edit:
Druga część już jest! Klik!


Autorzy zdjęć:
1 - Heniek
2 - Wojtek H.
3,6,12,14,15,16,17,18,19,20,21,22,23,25,26,28,29,31 - Diabeł
32 - Czajko
4,5,7,8,9,10,11,13,24,27,30 - TrzecieKoło
Symboliczna obróbka wszystkich fotek: TrzecieKoło

Jeśli podobał Ci się ten artykuł, mogą Cię też zainteresować:

5 komentarzy:

  1. Kurczę, zazdroszczę wyjazdu, widoków, pogody, PIZZY :)! Sama muszę chyba towarzystwo rowerowe w naszym mieście rozruszać, bo sezon rowerowy wyjątkowo w tym roku wcześnie się zaczął :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tym roku to nawet sezon się nie skończył ;)

      Ehhhhh, San Remo, marzenie. Może za rok mi się uda tam trafić. Też zazdroszczę wyjazdu i warunków :)

      Usuń
    2. Hehe, dokładnie, sezon trwa nieprzerwanie od zeszłego roku! :)

      Polecam, zarówno pizzę, jak i Sanremo :D

      Usuń
  2. Te Miniony co masz w Konie to są 1ply czy 2ply? Na takie trasy 2ply to mus, może dlatego złapałeś kapcia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem dokładnie, bo były razem z rowerem, ale wyglądają na 1ply. Na szczęście tylko raz się kapeć przytrafił.

      Usuń

Jak by co, to tu jest regulamin komentarzy.

Zobacz też inne ciekawe i popularne artykuły rowerowe!